kobieta
~Darek | 2013-05-28 21:07
cześć, proszę was o pomoc w nie typowej sprawie jestem z dziewczyną dwa lata i ona chce ślubu i ciągle mi mówi że mnie kocha itp a ja jej nie kocham nie chce tego ślubu i nie chce już z nią być.
chodzi mi o to jak jej to wyjaśnić w jak najmniej bolesny sposób że nic do niej nie czuje i że ma dać sobie spokój bo i tak już nie będziemy razem. proszę o pomoc i z góry dziękuje.
chodzi mi o to jak jej to wyjaśnić w jak najmniej bolesny sposób że nic do niej nie czuje i że ma dać sobie spokój bo i tak już nie będziemy razem. proszę o pomoc i z góry dziękuje.
- ~marek | 2013-05-29 13:00
-
Powiem tak: im szybciej to zrobisz tym lepiej, bo z każdym dniem marnujesz więcej swojego i jej czasu i zapewne sporo wysiłku wkładasz w udawanie jej chłopaka, co już właściwie jest oszukiwaniem jej. Lekko nie będzie i nie da się tego załatwić bezboleśnie - jeżeli szukasz tego właściwego momentu i sposobu, dzięki któremu rozstaniecie się w zgodzie i z uśmiechem na ustach to możesz zapomnieć. Wygląda na to, że jej ocena kondycji Waszego związku nie ma nic wspólnego z rzeczywistością i skoro mówi o ślubie to jest najwyraźniej bardzo zaangażowana uczuciowo.
Znasz ją, to zastanów się co się może dziać - czy mocno stoi na ziemi, czy też może stać się nieobliczalna itd.
Co mogę poradzi: wybierz dobrze miejsce i czas, zrób to jak najszybciej. Lepiej pomimo wszystko miejsce intymne, bo mogą być łzy, oskarżenia, tłumaczenia itd. Zastanów się co chcesz jej powiedzieć, zazwyczaj to nie jest skomplikowane - bo jak się przestało coś czuć do drugiej osoby, to co tu tłumaczyć. Można przeprosić, docenić wspólny czas razem, wyrazić sympatię. Pomyśl o tym, że różnie może reagować i trzeba się nią zająć w tej sytuacji - może dobrze mieć w pogotowiu jej przyjaciółkę czy kogokolwiek, kto mógłby "przejąć ją" po rozmowie z Tobą, bo niekoniecznie dobrze jest zostawiać kogoś samego w takich okolicznościach. I nie przeciągaj niczego - można sobie trochę pogadać w ramach pożegnania (jeżeli nie staje się to raniącą obie strony bezsensowną dyskusją), ale koniec to koniec, a nie miesiąc seksu na pożegnanie, wspólne mieszkanie it.d