Jak zakończyć toksyczny związek?

Iza_B  |   |  + 7  |  Ocena: (głosy: 0)

Dorastamy, zakochujemy się, nie widzimy świata poza swoją drugą połówką. Jednak często zdarza się tak, że ta wspaniała miłość nagle gdzieś umyka, zastępują ją zazdrość, nieufność, brak szacunku wobec partnera, wyżywanie się na nim, obrażanie a nawet przemoc. Zwykle takie sytuacje mają jakieś głębsze podłoże.

Problemy w pracy, kłopoty finansowe czy też wspomnienia z przeszłości, dręczą nas i doprowadzają do destrukcji związku. Wszystkie te czynniki działają niszczycielsko na obie strony ale najbardziej dotykają tę atakowaną. Mamy wtedy do czynienia ze związkiem toksycznym, pomimo poniżenia jakie nas spotyka nie potrafimy odejść, nie wyobrażamy sobie dalszego życia, funkcjonowania bez tej konkretnej osoby.

Dlaczego wchodzimy i tkwimy w toksycznych związkach?

Nasze zachowanie, sposób w jaki urządzamy własne życie uwarunkowane jest w głębi psychiki, mamy zakodowane pewne postępowania wynikające z przeszłości, wyniesione z rodzinnego domu. Wizja postępowania naszego ojca wobec matki lub odwrotnie nie pozwala nam pójść własną drogą, hamuje wybór odmiennego stylu życia i zachowania względem innych ludzi.

Bardzo często toksyny pojawiają się w kolejnym zaczynająco się na nowo związku. Z początku urzekający nas partner po pewnym czasie okazuje się, w naszych oczach kimś innym. Porównujemy go do partnerów z przeszłości, zaczynamy zarzucać niesłuszne fakty, niepotrzebne uwagi i wyciągamy sprawy służące jedynie ranieniu naszego partnera.

Takie postępowanie, wydawałoby się prowadzi do nieuniknionego rozstania, ale nic bardziej mylnego. Wiele atakowanych osób nie potrafi lub po prostu nie chce kończyć tej relacji. Istotą ich myślenia jest lęk przed wchodzeniem w kolejny związek albo życie w samotności. Często sytuacja materialna a dokładnie finansowe uzależnienie od drugiej osoby nie pozwala podjąć tak drastycznego kroku jakim jest rozstanie, rozwód. Wolą męczyć się i nawet być poniżanym niż zdać się wyłącznie na siebie i życie w pojedynkę. Powodem może być także jakże banalny – wstyd. Ośmieszenie się przed rodziną, znajomymi, którzy radzili nam nie wiązać się z „tą” osobą. Zaniżona własna wartość i brak wiary w swoje możliwości pogłębia problem i sprzyja narastaniu toksyn.

Są też i tacy, którzy trzeźwo patrzą na to, co dzieje się dookoła nich. Nie pozwalają sobą manipulować a każda obelga, emocjonalny szantaż czy jakakolwiek forma przemocy skierowana pod ich adresem jest upewnieniem się w swoich przekonaniach i tylko pomaga wyrwaniu się z toksycznych sideł. Decyzję taką mogą podjąć jedynie osoby silne charakterem, zdecydowane i znające swoją prawdziwą wartość.

Co zrobić, aby zakończyć toksyczny związek?

  • zacznijmy szanować samych siebie (nie pozwólmy sobą manipulować), 
  • pomyślmy kim naprawdę jesteśmy (często osoby poniżane to mądrzy, wykształceni ludzie, którzy poprzez zauroczenie „tą” osobą nie mogą jasno i rozsądnie myśleć), 
  • nie zaniżajmy sami swojej wartości (nie myślmy, że nikt nas nie będzie chciał i resztę życia spędzimy w samotności), 
  • nie dolewajmy oliwy do ognia (odbijanie piłeczki tylko zaostrzy niekończący się konflikt, lepiej wycofać się wcześniej zachowując resztki godności), 
  • myślmy pozytywnie, przecież wszystko zależy od nas i już jutro możemy być wolnymi, szczęśliwymi ludźmi, żyjącymi z dala od naszego „prześladowcy”, 
  • świat nie kończy się na „tej” jednej osobie, z pewnością poznamy kogoś wartościowego dla kogo pastwienie się nad drugim człowiekiem nie jest jedynym sensem życia 
  • zasięgnijmy porady u specjalisty (psycholog doradzi jak mamy zachowywać się w takiej sytuacji, jakie kroki podjąć i jak zakończyć taki związek – oczywiście jeśli jesteśmy na to gotowi) 
  • jeśli mamy dokąd - wyprowadźmy się, czasem taka terapia wstrząsowa najlepiej działa (strona gnębiąca nas dopiero wtedy może dojść do wniosku jak miała z nami dobrze i co tak naprawdę straciła)

Nie ma jednego, konkretnego środka na zakończenie toksycznego związku, wszystko zależy przede wszystkim od nas, od tego czego pragniemy. Każdy przypadek jest inny, jak różni są ludzie. Warto próbować zmienić nastawienie do samego siebie, tok myślenia i zacząć zdrowe życie bez ciągłych awantur, rzucanych obelg, wiecznych pretensji i bez „tej” osoby.

Pomyślmy wreszcie o swoich potrzebach i o tym, aby nie dać się pokonać uzależnieniu. Postępujące w haniebny sposób osoby nie są warte naszego cierpienia, nie dostarczajmy im satysfakcji w postaci naszego bólu i łez. Im prędzej się wycofamy i zrezygnujemy z dalszego współżycia z „taką” osobą, tym prędzej osiągniemy spokój i powrócimy do normalnego życia.

Oceń poradę: Przydatna Nie polecam

Komentarze

Zostaw komentarz:


Liczba komentarzy: 7
~nina | 2013-08-03 14:02
Do ~nata: taki scenariusz nie ma prawa się udać. Sama musisz się ratować, a nie czekać aż ktoś z zewnątrz wyciągnie Cię ze związku. Owszem, może się zdarzyć, że poznasz kogoś, kto Ci się spodoba i to będzie impulsem do podjęcia przez Ciebie działań. Ale jeśli szukasz kogoś, kto zrobi to za Ciebie, to wiedz, że ten drugi związek też nie będzie normalny, tylko oparty na jakiejś dziwnej relacji - były oprawca, nowy wybawca i Ty ofiara.
Ciężko jest stworzyć nowy związek, jak się tkwi w starym. Trzeba odejść, przecierpieć, zrozumieć co było źle i jaki był w tym nasz udział i dopiero wtedy szukać czegoś nowego, a nie klin klinem...
Zacznij od lektury o współuzależnieniu i od powolnego odbudowywania SWOICH (nie alkoholika) kontaktów, zacznij zbliżać się do innych ludzi i stawiać granice, wtedy zyskasz większy dystans do całej sytuacji.
~nata | 2013-05-31 16:51
gdyby tylko pojawił się,jakis odpowiedzialny mezczyzna,który zainteresowałby się mną,to łatwiej byłoby mi odejsc od mego narzeczonego.a tak juz 5lat ciągne ten toksyczny związek.jestem schorowana,schudłam 9kg i cierpie psychicznie przez jego alkoholizm i kolegów.nie mam kolezanek,bo pozbawil mnie kontaku,a do swego domu do rodziców nie chce wracac bo nie mam u nich wsparcia.i tak mieszkam z nim i patrze co mi robi.odchodze i wracam bo..nie mam nikogo innego,lepiej miec odezwac sie do niego, niz do pustych scian.czekam az mnie ktos uratuje,lecz boje sie ze zostane sama dlugo!
~vanja | 2013-05-31 13:53
Latwo powiedziec... Przy malych dzieciach braku jakiego kolwiek iejsca żeby uciec.... Ba nawet kolezanek nie mam bo on o to zadbal...
~teresa | 2012-07-18 10:15
Witaj "załamana"
ciężko odejść od człowieka ,którego kochałaś nawet wiele lat. Odejście powinno być pewną decyzją.
I tak jak to zostało wyżej napisane najpierw musisz szanować siebie i zacząć dbać o siebie.Też jestem matką i tkwiłam w "toksycznym" związku , byłam tym psychicznie zmęczona .Moje oczekiwania mijały się z jego oczekiwaniami. Za każdym razem kiedy się widzimy,ponieważ mamy wspaniałego syna ,on odbiera mi energię .Wiem jednak że widzimy się tylko na chwilę .Ze nie będę (na dłuższą metę) musiała słuchać jego nie zawsze mądrych tekstów , patrzeć na jego nie zawsze mądre zachowanie a tym bardziej uzależniać się od niego. Wierzę że my kobiety ,pomimo różnych trudności umiemy sobie poradzić a nie tylko tkwić w "toksycznych" związkach.
~załamana | 2012-06-25 10:28
Tkwię w beznadziejnym związku... Mamy dzieci.. Raz odeszłam , był powrót i zapewnienia że się zmieni... Że będzie inaczej... Że okaże uczucia , miłość... Że będzie czułość , której tak bardzo brakowało.. I co??? Nic się nie zmieniło... Jest tak jak było... A teraz chcę odejść ale boję się że On sobie coś zrobi (poprzednio napisał sms-a że chciał skończyć ze sobą ale zbyt bardzo mnie kocha) ... Nadal twierdzi że nie rozumie o co mi chodzi... Czego ja chce.. Przecież On pracuje dla nas i tym okazuje jak bardzo nas kocha .. Tyle że ja potrzebuję czułości i tego żeby ze mną przebywał, wychodził nawet na głupi spacer.. A tak ?? Wszędzie sama... Teraz nawet rozmawiać nie umiemy... Nie chcę mieć Go na sumieniu... Jest ojcem moich dzieci... Ale będąc z Nim popadam w depresję i czuję że umieram od środka... Jemu wystarcza to co jest a ja chcę czegoś więcej... Mamy inne oczekiwania od życia... Nie jest zły ale nie potrafię być z Nim szczęśliwa.. Nie wiem co mam zrobić... Boję się..
~lola | 2012-04-06 00:11
wlasnie..dzieci..religia..nie mam sily odejsc choc chce..
~ala | 2012-01-30 16:57
ok a co jeśli w takim związku dzieci nie ma o tym mowy w tym artykule czasami kobieta nie ma gdzie sie wyprowadzić a partnerowi wcale się do tego nie pali pomimo że wie iż jest niepożądany.