Historia 1 na 1000 000 :((

~Natalia | 2008-04-27 00:31
:( Do rok starszej klasy chodzi pewien chłopak, który mi się podoba. Z pewnych źródeł dowiedziałam się, że ja mu też. A więc.. coś wisi w powietrzu już chyba z rok. Pod koniec listopada, zaczął do mnie pisać sms-y. Głównie pisaliśmy o szkole i o sobie. Było miło. Potrafiłam się nawet śmiać do łez gdy z nim pisałam.
Napisał mi, że chce abyśmy się do siebie trochę zbliżyli, poprzez rozmowę [bo oprócz smsów- ze sobą nie rozmawiamy] Zapytał mnie o zgodę- zgodziłam się.
Mieliśmy zacząć od 'poniedziałku' :P (No i tu jest podobna sytuacja do tej, której napisała Elizabeth pt. "Nieśmiałość?" ) A więc, napisał do mnie czemu nie podeszłam do niego pogadać. A więc znalazłam go na szkolnym korytarzu i zaczęłam "rozmawiać". On zamiast mówić.. zawstydził się i odjęło mu mowę [udawał, że się śmieje] Zamiast ze mną rozmawiał z kumplem po którego zadzwonił i kazał mu dać jakiś temat bo sam nie miał pomysłu. (co to wogóle znaczyło?)
Dobra wiec jakoś minęło 15 min. Poszłam do klasy. Na drugi dzień, dowiedziałam się od przyjaciółki, ze On się poddał. Napisał jej, ze nie możemy znaleźć wspólnego tematu. Napisał jeszcze, że się postara i chciałby ze mną być.
Tydzień później.. ostatni dzień przed przerwą Bożo Narodzeniową.. dowiedziałam się od przyjaciółki, że On powiedział, że nie jestem w jego typie. Byłam załamana. Jak tak może? Napisać mi, że chciałby żebyśmy się do siebie zbliżyli i koniec? Ale najlepsze jest to.
Byłam tak roztrzęsiona, że napisałam mu jakigoś przedziwnego smsa ( koleżanka naopowiadała mi o nim jakiś bzdur, co skłoniło mnie do oskarżania go).
Nierozumiał tych smsów. Potem.. nie wiem jakim cudem.. wciągnęlam w te smsy (w treśc) jego najlepszego przyjaciela. Napisałam, że mówił o nim jakieś rzeczy [bo mówił ale to miała byc tajemniaca] i że sie pewnie nie przyzna..
On napisał mi.. czy jestem taka zdesperowana.. "Bo cie nie chce?" To był dla mnie cios..
Zadzwoniłam do niego i jego przyjaciela. Przeprosiłam i powiedziałam, że klamałam. On przy obecności swojego przyjaciela powiedzial, że nie mam do niego pisać i co od niego chce.
Działo się to w przed dzień wigilii Bożego Narodzenia. Przez całe swieta byłam rozbita. :(
Z jego przyjacielem utrzymywałam kontakt.. tylko w tajemnicy przed nim. Zmieniłam numer. Specjalnie.
Potem mineły 2 m-ce. On zdobyl mój numer i zaproponował, abyśmy zapomnieli o tym, co wydarzyło sie 2 m-ce temu.. Było mi lżej na sercu.. Przeprosiłam go. Napisał "Ok, myśle ze teraz bedzie dobrze. Zostaniemy kumplami jak przed tem".
(co to oznacza? nikt by nie napisał do kogoś takiego kto "chciał" skłócić kogoś z najlepszym przyjacielem)
Potem znów pisał do mnie co dziennie. :)
Ale.. Przed świetami wielkanocnymi.. przestał. Bałam się, że znów coś nie poszło.. że się mu znudziłam.
Po nie całym miesiącu oznajmił, ze poprostu komórka mu się rozwaliła, a na koncie nie ma kasy :).
I tak toczy się do dziś. Nie rozmawiamy ze sobą- chyba, że żartem [ale bardzo rzadko]..
Już chyba nic nie poradze. Bardzo chciałabym być z nim. Własnie z nim. Miałam możliwość poznania naprawde ekstra chłopaków.. Ale mam taki hamulec. Myślę zawsze tylko o nim. Choć nic "już" nas nie łączy. Chciałabym czuć się przy nim naturalnie, nie udawać nikogo.. Moje uczucie zanika. Ale.. zawsze, w każdym chłopaku szukam jakiejś jego cechy, niestety nie znalazłam.. i chyba nie znajdę. Bo oryginał jest jeden. Nie zniose myśli, że on.. będzie kiedyś z inną dziewczyną, że moje plany znikną. A mi się wydaję, że zawsze będe go tak skrycie kochać. Ja tak nie chcę.
Ja chcę otwarcie.. Ja już chyba nic nie poradze. On w czerwcu wychodzi z tej szkoły. W dodaku do innego miasta. I nie mieszka w mojej miejscowości - tylko 10 km ode mnie :(.. gdyby mieszkał tu.. wszystko mogłoby się zdarzyć. Prosze Was. Napiszcie coś, co podniesie mnie na duchu. Jeśli zrozumieliście moją historię.. poradzcie coś. Tutaj chyba nawet dobra wróżka nie pomoże. Zawsze gdy mam możliwość wypowiedzenia życzenia- zwiazane jest ono z nim. Nie z moją chorą ciocią :( którą bardzo kocham.. nie z Dziadkiem.. Tylko z Nim.. Czy ja kocham?
:(
Nieszczęsliwie.. ale kocham :(

Natalia.

Wskaż poradę powiązaną z pytaniem