Komentarze do porady

Jak odwołać się od mandatu?

Iza_B | 2010-12-22 21:11

Wystawienie mandatu to kara za popełnienie wykroczenia. Jak postąpić w przypadku otrzymania mandatu karnego, z którego słusznością się nie zgadzamy? czytaj »

Zostaw komentarz:


Znaleziono: 3
~maras | 2014-12-30 16:25
zamiast ciągnąc się po sądach lepiej przyjąć mandat żeby się odczepili i odwołać się jesli jest niesluszny. gotowe wzory do pobrania są na stronie yanosika
~również poszkodowana | 2012-10-04 22:28
W takiej sytuacji możemy napisac zażalenie do Pana Boga !!!
Ja miałam wypadek uznany przez policję za kolizję z mojej winy.
Jadąc krajową drogą nr 7 z Gdańska do Elbląga doszło do wypadku w miejsocwości Kaziemierzowo z udziałem dwóch aut: mojego osobowego i ciężarowej Skani z przyczępą. Jadąc przy użyciu tempomatu dozwoloną prędkością 70km/h z powodu awarii mojego auta, auto nagle zaczęło wytracac prędkośc - auto dwuletnie, serwisowane i na gwarancji. Nie wiedząc co się dzieje z autem natychmiast włączyłam światła awaryjne, a w lusterku zobaczyłam zbliżające się z ogrmoną prędkością światła doganiającego mnie auta. Wszystko trwało dosłownie kilka sekund kiedy TIR najechał na moje auto, próbując uniknąc centralnego uderzenia w tył mojego auta, uciekł w prawą stronę uszkadzając cały prawy bok mojego auta. Posiadałam AC, więc zadzowniłam po pomoc policji - to było moje pierwsze zdarzenie drogowe. Źle się czułam, miałam obitą klatkę piersiową, bolała mnie głowa i mostek. Policja odmówiła mi wezwania pogotowia twierdząc, cyt: "taki ból to normalne po uderzeniu, poboli dwa dni i przestanie". Funkcjonariusze uznali, że ponieważ w moim aucie nastąpiła awaria, ja zwalniałam a auto jest zarejestrowane na mnie to sprawcą wypadku jestem ja. W szoku, że przeżyłam ten wypadek i przy naciskom policjantów podpisałam mandat. Policjanci poganiali mnie, żebym wezwała jak najszybciej lawetę, podpisała mandat i po sprawie. NIe wezwali pogotowia pomimo moich dwukrotnych próśb, nie zabrali dowodu rejestracyjnego chociaż auto nie nadawało się do jazdy (rozszarpany cały prawy bok, tylnia opona rozerwana, wgnieciony słupek, wyciek jakieś cieczy). Po wypadku nIe byłam w stanie racjonalnie myślec, ręcę mi się trzęsły, czułam kłucie w sercu i strasznie bolała mnie głowa. NIe do końca rozumiałam co do mnie mówili funkcjonariusze, ale według mnie twierdzili, że mandat muszę podpisac, a później ewentualnie mogę sie odwołac do Sądu, co też uczyniłam. Dodam, że wypadek wydarzył się o godz. 21.40, cała akcja trwała do 2-ej w nocy, a rano moja mama zawiozła mnie do szpitala z obrażeniami ciała. Przebywałam dwa miesiące na zwolnieniu lekarskim. Co więcej w notatce policyjnej jako przyczynę kolicji wpisano: "gwałtowne hamowanie" i byłoby to prawdą, ale w odniesieniu do kierowcy TIR-a. Ja nie hamowałam. Policjanci musieli by przecież zmierzyc drogę hamowania, ale nie mieli co mierzyc, bo ja nie hamowałam o czym im mówiłam. Na drodze były natomiast ślady hamowania ciężarówki (posiadam zdjęcia dowodowe), ale nie wzięli tego pod uwagę, ponieważ od samego początku sugerowali mi, że może ja usnęłam albo się zagapiłam itp. Odwołałam się do KMP z prośbą o wyjaśnienie sprawy wypadku i postępowań policjantów i odwołałam się również do Sądu, W Sądzie sprawa trwała 3 min (bez żadnych świadków, Sędzia nawet nie pytał mnie o przebieg zdarzenia) i mój wniosek o uchylenie mandatu i ponowne ustalenie sprawcy wypadku został odrzucony - mandat podpisany rozumiany jako przyznanie sie do winy czyli pozamiatane. Wyrok prawomocny czyli nie ma odwołania. KMP posiłkując się decyzją Sądu również odrzucił moje zażalenie odpisując, że niby przesłuchał świadków i to ja odmówiłam wezwania pogotowia. Żadnych świadków nie było, ponieważ jechałam sama. Jedynym świadkiem zdarzenia był zdziwiony kierowca lawety, który widząc moje złe samopoczucie zaproponował, że mnie odwiezie do szpitala.
Na tą chwilę TU uznało szkodę całkowitą z mojego AC.
Zrobiono mnie w blondynkę, a to ja wezwałam policję jako poszkodowana, żeby mi udzielono profesjonalnej pomocy, ponieważ sama nie byłam w stanie nic spisac.
Według opinii innych niezależnych policjantów oraz rzeczoznawców drogowych ewidentnie wina leży po stronie kierowcy TIR-a, ale "policja" idzie w zaparte i zamiast się przyznac do popełnionych błędów próbuje odwrócic kota ogonem. Dodam, że nie zabezpieczono żadnych śladów, nie zażądano od kierowcy TIRa tachografu. Niestety nie mogę nic zrobic. Przez złą ocenę policjantów i nie wezwanie pogotowia, wypadek został uznany jako kolizja, a kierowca TIRa pewnie się ze mnie śmieje.
~markomix | 2011-05-03 21:04
Ja mam taki przepadek ze policja mi wmowila ze to moja wina jak widzialem swiatlo zielone a passat mnie uderzyl w bok bo jechal pass busem i chcial omninac caly korek i chcial bym sie odwolac bo bylem w szoku ze policja udowodnila mi ze bylo czerwone na drugi dzien przejzalem swiatla i okazalo sie ze jechalem na zielonym
Znaleziono: 3